Zapraszamy do zapoznania się z relacjami uczestników projektu.
Kinga - uczestniczka obozu
W dniach 12 - 23 sierpnia odbył się w siedzibie naszego Stowarzyszenia międzykulturowy, młodzieżowy obóz o nazwie "Budowanie mostów". Wśród ponad 30-osobowej grupy młodzieży w wieku 15 - 23 lat (w tym około 20 Polaków z powiatu płockiego: Słubic, Grzybowa, Słupna, Małej Wsi, Miszewka, Łącka) znalazło się 5 Albańczyków z prowincji Kosowo na terenie Serbii oraz 7 osób wraz z opiekunem związanych ze współpracującym z nami od kilku lat centrum edukacji ekologicznej Edelweis w Kosowie, na Ukrainie, na Huculszczyźnie.
Warto wspomnieć, że pomysł na projekt powstał w styczniu w 2006 r. w czasie rozmowy Ewy Smuk -Stratenwerth z Iloną Tańską z Fundacji Partners z Polski. Obie przebywały w tym czasie w Prisztinie, gdzie pani Ewa, na zaproszenie Fundacji Partners, prowadziła warsztaty dla młodych albańskich kobiet. Od pomysłu do projektu i tak doszło do naszego wielokulturowego spotkania.
Zaraz po przyjeździe polsko - albańską grupą udaliśmy się na wycieczkę do Płocka zakończoną pyszną kolacją w "Karczmie pod Strzechą". Następnego dnia dołączyli do nas uczestnicy z Ukrainy i harmonogram obozu ruszył pełną parą.
Pierwsze dni wypełnione były warsztatami integracyjnymi, ekologicznymi i plastycznymi. Zajęcia integracyjne poprowadziły panie: Monika Pankowska i Beata Grommunt. Uczestnicy budowali skomplikowane konstrukcje z papierowych rurek, uczyli się wzajemnie swoich imion (co w międzynarodowym towarzystwie bywa czasem wyzwaniem), rysowali siebie w postaci kwiatów i wiele innych, dających nam okazje do poznania się zabaw. Podczas warsztatów ekologicznych uczestnicy zwiedzili gospodarstwo ekologiczne Petera Stratenwertha (najbardziej zafascynowani stadem kóz uczyli się dojenia), poznali tajniki zielarstwa z panią Grażyną Byczuk, zapoznali się ze sposobami zdobywania energii alternatywnej, odczytywali godziny na zegarze słonecznym, wyrabiali w sobie nawyk segregowania śmieci, a także pomogli w pielęgnacji Ogrodu Czterech Żywiołów. Dodatkową atrakcją było korzystanie z drewnianych toalet samokompostujących oraz drewnianych pryszniców plenerowych.
Efektem warsztatów plastycznych, poprowadzonych przez artystkę Nelli Lewandowską są wielkoformatowe obrazy, przedstawiające różnorodne symbole, sposoby rozumienia i budowania mostów. Wszystkich chętnych do obejrzenia zdjęć i prac zapraszamy na wrześniowe Święto Michała.
Priorytetowe były jednak trzydniowe warsztaty muzyczne poprowadzone przez znakomitego muzyka Joszko Brodę. Joszko nie tylko zaprezentował nam niezliczoną ilość instrumentów muzycznych z całego świata, ale doprowadził do tego, że w tempie iście ekspresowym przygotowaliśmy kilka utworów muzycznych ze wszystkich trzech krajów, które znajdują się na wydanej przez nasze Stowarzyszenie płycie CD. Wielkie podziękowania należą się również niezapomnianemu mistrzowi muzyki flamenco - Michałowi Czachowskiemu, za wsparcie naszej rozśpiewanej gromady i dodanie gorącego - południowego i orientalnego -wschodniego posmaku do naszych amatorskich, wokalnych wykonań. Nad całością płyty i nagrań czuwała również niestrudzona Debora Broda, której również bardzo dziękujemy za wszystkie pomysły, wskazówki i uwagi. Na płycie znajdują się między innymi kołysanki oraz rytmiczna, wzbogacona muzycznymi motywami flamenco piosenka, w której każdy z uczestników miał szansę zaprezentować swoją osobę, poglądy, zainteresowania czy motto życiowe.
W czasie warsztatów uczestnicy uczyli się grać m. in. na przepięknym instrumencie, czyli listkach bzu. Mistrzowie potrafili z nich wydobyć dźwięki, a nawet zagrać melodie brzmiące prawie tak, jakby zagrane zostały na saksofonie. Okazuje się, że cennym instrumentem mogą być źdźbła zbóż, co uważniejsi potrafiliby samodzielnie, za pomocą opisanej przez Joszkę techniki, wyprostować poskręcane rogi zwierząt i stworzyć z nich myśliwski instrument muzyczny.
Drugą część obozu stanowił wyjazd studyjny północno-wschodnim szlakiem Polski. Pierwszego dnia w niekonwencjonalny sposób zwiedziliśmy Wigierski Park Narodowy, biorąc udział w kilkugodzinnym spływie kajakowym Czarną Hańczą. Spływ okazał się znakomitym sposobem na budowanie "wodnych" mostów. Wzajemna pomoc zaczynała się już w pojedynczych kajakach, których utrzymanie w równowadze i naprowadzanie na odpowiedni kurs kosztowało wszystkich wiele cierpliwości, sił, skupienia i podnoszenia umiejętności pracy zespołowej. Odpychając wzajemnie kajaki, wyciągając się z trzcin i podając gubione po drodze wiosła przełamaliśmy wszelkie dotychczasowe bariery.
Tak przygotowani udaliśmy się dnia drugiego do znanej Fundacji "Pogranicze" w Sejnach, w której odbyliśmy jednodniowy staż - warsztaty. Zapoznaliśmy się m. in. z wielokulturowymi działaniami Fundacji, przeglądaliśmy książki z całej środkowo - wschodniej Europy - w znakomicie wyposażonej bibliotece, obejrzeliśmy jeden z licznych filmów archiwalnych, dokumentujących działania Fundacji. Film dokumentalny, traktujący o stwarzaniu i powstawaniu młodzieżowej grupy muzycznej, grającej tradycyjną dla tego pogranicza muzykę, szczególnie spodobał się widzom. Oglądaliśmy wystawę w tzw. Białej Synagodze, poświęconą Czesławowi Miłoszowi, a następnie zwiedziliśmy dwór w Krasnogrudzie, w którym bywał często u swojej rodziny. Przy fundacji istnieje grupa teatralna, która właśnie przygotowywała swój plenerowy spektakl "W dolinie Issy". Dzięki porozstawianym przez nich dekoracjom, w niespodziewanych miejscach napotykaliśmy np. drewniane ramy okienne, wyeksponowane stare domy, liny, huśtawkę na ogromnym, starym drzewie. Wszystko to dodawało całemu dworkowi i parkowi niezwykłego klimatu i niecodziennej aranżacji przestrzeni. (Na mnie szczególne wrażenie zrobił sposób w jaki młodzi aktorzy oprowadzali nas po swoich okolicach, prezentowali wystawę, mówili o projektach związanych ze starszymi ludźmi, z chodzeniem od drzwi do drzwi, zbieraniem historii opowiadanych przez tych, którzy pamiętali jeszcze burzliwe dzieje rodziny Czesława Miłosza. Większość tej młodzieży stanowią studenci, którzy wraz z końcem sesji letniej zjeżdżają z całej Polski do rodzinnej miejscowości- do Sejn, do Fundacji, żeby pracować nad nowym spektaklem, zrobić znowu coś dla starszych mieszkańców okolicznych wsi, kontynuować prace remontowe w dworku w Krasnogrudzie. Sposób w jaki się wypowiadali i wiedza o najbliższym regionie, jaką się dzielili, znajomość bieżących spraw mieszkańców, pomimo studiowania poza Sejnami, sprawiła, że czuło się szacunek do nich, do Sejn, do ich kultury - przyp.autora).
Dzień "pogranicza" zakończyliśmy niezwykle interesującym spotkaniem z Krzysztofem Czyżewskim, w trakcie którego niespodziewanie otworzyła się, najbardziej jeszcze zdystansowana grupa młodzieży z Albanii. Podczas rozmowy pan Krzysztof użył kilku słów w języku albańskim, świetnie orientował się w burzliwej historii Kosova i wypytywał naszych albańskich gości o aktualne sprawy i miejsca, które znał z własnych podróży. Dopiero po tym dniu uczestnicy z Kosova w indywidualnych rozmowach zaczęli nam opowiadać o swojej miejscowości, a także opowiedzieli kilka wstrząsających historii z okresu pamiętnej wojny między Albańczykami i Serbami. Od tego dnia wiemy również, ze poprawnie używa się określenia Kosovarzy, a nie Kosovianie. Warto wspomnieć słowa pana Krzysztofa, że pogranicze to nie jest miejsce między granicami państw i nie miejsce na styku tego, co dzieli ludzi, ale miejsce, w którym ludzi różnych narodowości, wyznań, kultur etc. coś łączy. Pogranicze to miejsce, w którym odnajdujemy to co dla nas wspólne, co pozwala nam robić coś razem i mieszkać gdzieś razem.
Trzeciego dnia zwiedziliśmy muzułmańskie meczety w Bohonikach i Kruszynianach oraz zapoznaliśmy się z tatarska kulturą uczestnicząc w pierwszym festiwalu tatarskim przy "Tatarskiej jurcie". W czasie tej imprezy mogliśmy strzelać z łuku, jeździć konno, zobaczyć wystawę poświęconą muzułmańsko-tatarskim tradycjom zachowanym w tej części Polski oraz nauczyć się gotowania tradycyjnych tatarskich potraw. (Kolejne silne wrażenie zrobił na mnie wygląd wsi, niezwykle piękny, harmonijny, z kolorowymi, drewnianymi płotami, które aż zapraszają do odwiedzin i nadają całej okolicy pełnej drewnianych, malowniczych domów i ogrodów gościnny charakter — przyp.autora) Pełni wrażeń i zakupionych pamiątek dotarliśmy do Białegostoku, gdzie pokazaliśmy zagranicznym uczestnikom katedrę katolicką. Ci, którzy zechcieli, zapoznali się przez czynne uczestnictwo z obrządkiem mszy św. Trzeci dzień poświęciliśmy dla równowagi uczestnikom z Ukrainy, zwiedzając cerkiew na Górze Grabarce. Bogata ornamentyka, tysiące pielgrzymów oraz liczne, przepiękne ikony zrobiły wrażenie zarówno na polskich jak i albańskich uczestnikach. Osoby prawosławne sa także bardziej rygorystyczne, jeżeli chodzi o sposób ubierania się do świątyni. Ci z nas, którzy nie mieli odpowiednich strojów, zwłaszcza kobiety, dla okazania szacunku zakrywały zbyt krótkie spódniczki i nagie ramiona. Pierwszą rzeczą, która zwróciła naszą uwagę na Grabarce były stosy chustek porozrzucanych na krzakach i brzegach małej rzeczki. Nasz przewodnik Andrzej Szeremeta wyjaśnił nam, że jest to pewnego rodzaju tradycja Grabarki. Pielgrzymi wraz z porzuconymi chustkami zostawiają tam symbolicznie swoje "choroby i bolączki" i wracają już bez nich. Chustki prawdopodobnie zbierane i palone są później przez siostry zakonne (na Grabarce znajduje się jeden z dwóch polskich, żeńskich, prawosławnych monasterów). Cerkiew i otaczająca ją przestrzeń otoczona jest kamiennym murem. Podobno poproszono kiedyś pielgrzymów żeby na przyszły rok każdy przyniósł ze sobą wielki kamień, który stanie się częścią planowanego muru. I rok później prawosławni z całej Polski, a także z różnych zakątków świata przywieźli ze sobą wielki kamień, a łączna ich ilość wystarczyła na cały długi, wysoki, wielki i solidny mur. Andrzej mówił nam, że gdzieś w tym murze znajduje się także i jego głaz. W ten sposób zamknęliśmy krąg zagadnień związanych z kulturą naszych krajów oraz religiami, które na nią wpływały. Rozmawialiśmy o różnicach w sposobie ubierania się, hierarchii płci, sposobach spędzania czasu wolnego w naszych krajach itp. Wypełniony po brzegi program zakończył się, na szczególną prośbę zaproszonych uczestników, zwiedzaniem Warszawy. Po przyjeździe zorganizowaliśmy uroczystość dla lokalnej społeczności, na której znalazł się również przedstawiciel władz powiatu płockiego pan wicestarosta Jan Ciastek oraz dziennikarze z "Gazety Wyborczej". Tak się akurat złożyło, że w dniu uroczystości pani Ewa Smuk - Stratenwerth obchodziła swoje urodziny. Młodzież z własnej inicjatywy przygotowała prezent i wielki obraz z napisem "Nasze słoneczko" i podpisami wszystkich uczestników oraz odśpiewała głośno 100 lat w czterech językach: angielskim, albański, ukraińskim i polskim.
W czasie dwóch ostatnich dni obozu uczestnicy na zajęciach z Ewą Smuk - Stratenwerth przygotowali wstępne projekty, które chcieliby realizować lub które mogłyby stać się kontynuacją tegorocznego spotkania. Jednym z bardziej interesujących projektów był przyszłoroczny wyjazd do Kosova. Pomysł spodobał się wszystkim. Na zakończenie młodzież sama spontanicznie zorganizowała dyskotekę w czasie której wzajemnie prezentowała aktualne hity muzyczne w swoich narodowych językach i porównywała techniki taneczne. Pełni wrażeń, wzruszeń i braku jakiejkolwiek chęci wyjazdu i nieodwołalnego zakończenia obozu, a także nadziei na wspólne spotkanie, tym razem w albańskim Kosovie, uczestnicy powrócili do swoich domów.
Serdecznie dziękujemy naszym sponsorom - firmie ASPOL FV SP. Z O.O. z Łodzi oraz panu Bogusławowi Strześniewskiemu, właścicielowi firmy PEKLIMAR z Proboszczewic. Ciepłe podziękowania kierujemy również do dyrektora Szkoły Podstawowej w Łącku, pana Zdzisława Ratajczyka za nieodpłatne wypożyczenie nam ciepłych i solidnych materaców pod namioty, które sprawdziły się zwłaszcza w chłodne i deszczowe dni. Ogromne podziękowania za zaangażowanie oraz wielką i nieustanną pomoc składamy trzem paniom, bez których nasza współpraca z młodzieżą z pewnością nie byłaby tak udana i dobrze zorganizowana. Serdeczne "DZIĘKUJEMY" dla pań: Beaty Grommunt ze Słupna, Elżbiety Śmigielskiej z Małej Wsi oraz Katarzyny Sawickiej z Łodzi, a także dla pani Ilony Tańskiej z Fundacji Partners, która pomogła nam w organizacji przyjazdu i pobytu grupy albańskiej młodzieży.
Beata Kwiatosz — koordynator projektu
Projekt "Budowanie mostów" został sfinansowany w ramach programu Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności Przemiany w Regionie - RITA, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji oraz dzięki pomocy finansowej Unii Europejskiej i Budżetu Państwa w ramach projektu Phare "Przedsiębiorcza wieś i zrównoważony rozwój".
Za treść tego artykułu odpowiada Stowarzyszenie Ekologiczno -Kulturalne "ZIARNO", poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają w żadnym razie oficjalnego stanowiska Unii Europejskiej.
Projekt sfinansowany w ramach programu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności Przemiany w Regionie – RITA, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji oraz dzięki pomocy finansowej Unii Europejskiej i Budżetu Państwa w ramach projektu Phare „Przedsiębiorcza wieś i zrównoważony rozwój”